Dlaczego to zrobiłam? + 5 kroków, dzięki którym pokonasz strach


Strach towarzyszy nam przez całe życie. Jedni boją się pająków, inni skoków ze spadochronem, a kolejna grupa za nic nie wsiądzie do samolotu. To normalne, że każdy z nas ma takie obszary, które - już na samą myśl o nich - wywołują lęk. Często też rezygnujemy z wielu interesujących rzeczy tylko dlatego, że nasze obawy są silniejsze.

W tej ostatniej grupie byłam (właściwie dalej jestem) również ja. Odkąd pamiętam uparcie powtarzałam, że za nic nie wybiorę się na przejazd rollercoasterem. Może nie mam lęku wysokości, ale ilekroć spoglądałam na krzyczących ludzi w wagonikach zastanawiałam się, dlaczego oni to sobie robią ;) Już samo oglądanie nagrań z takich przejazdów z perspektywy osoby tam siedzącej robiło na mnie ogromne wrażenie, które jeszcze bardziej utwierdzało mnie w przekonaniu, że absolutnie nikt mnie na to nie namówi.

Do czasu.

Na tegorocznym urlopie tak się złożyło, że wypoczywałam jedynie 1,5 godziny drogi od Energylandii. Wiele razy widziałam reklamy tego parku rozrywki, ale mieszkając nad morzem nie podejrzewałam, że będzie mi tam kiedykolwiek po drodze, szczególnie, że ja z tych mniej rozrywkowych czy uwielbiających adrenalinę osób ;) Aż tu padł pomysł, żeby skorzystać z okazji i się tam wybrać. No to pojechaliśmy.

Ludzi ogrom, a parkingi przepełnione. Mój introwertyk już na wejściu krzyczał: "Nie podoba mi się to miejsce!". Byłam trochę rozdarta co do swojej obecności tam, ale czułam też ekscytację na poznanie czegoś nowego. Widząc dobre nastroje pozostałych osób, z którymi się tam wybrałam,  gdzieś w środku cieszyłam się, że jednak tam z nimi byłam. Chociaż przyznaję, że krzyki dochodzące z rollercoasterów jakoś nie specjalnie zachęcały takiego "tchórza" jak ja ;) Mimo wszystko chciałam wykorzystać ten dzień najlepiej jak tylko mogłam. Wiesz, jesteś w miejscu, do którego raczej szybko nie wrócisz, masz szansę na doświadczenie czegoś niecodziennego - żal byłoby zaprzepaścić taką szansę. Musiałam więc znaleźć sposób na pokonanie swojego lęku.

Podeszłam do tego strategicznie. Cały proces wyglądał u mnie następująco:

1. Rozbudziłam w sobie ciekawość oraz stworzyłam odpowiednią okazję.

Mogłam pozwolić, by strach za mnie zadecydował. Zamiast tego zaczęłam pogłębiać swoją ciekawość. Poza tym towarzyszyła mi świadomość, że skoro tak wiele osób się na to wybiera, to chyba coś w tym jednak musi być ;) Dodatkowo zamiast czekać, aż coś się samo wydarzy, podjęłam konkretną decyzję - pojadę do Energylandii. Kwaterę mieliśmy niedaleko, samochód dostępny, okoliczności i plany sprzyjały, więc nie było na co czekać. Dzięki temu wyszłam z położenia "o nie, nigdy w życiu, zostawiam to innym, może kiedyś" i przeszłam do "chciałabym zobaczyć, jak to jest".

Rada dla Ciebie: Zasada jest prosta - by podjąć działanie musi zajść następująca zależność: ciekawość > lęk. Nie czekaj też na idealny moment lub tak zwane "kiedyś". Działaj z tym, co masz i samodzielnie stwórz okazję do działania. Zrób ten pierwszy krok.

2. Określiłam źródło swojego strachu.

Nie możesz walczyć ze swoim wrogiem, jeśli go nie znasz. Doprecyzowałam więc, jakie obawy powodują u mnie poczucie lęku i po kolei się z nimi rozprawiałam. Do każdej z nich szukałam rozwiązania oraz odpowiedniego scenariusza. Na przykład, myśląc o tym, że wagonik może spaść, powtarzałam sobie, że kolejka regularnie jest sprawdzana pod kątem bezpieczeństwa, a przed nami cały czas wsiadają na nią inne osoby i absolutnie nic złego się nie dzieje. Obawiając się tego, że wypadnę, uspokajał mnie fakt, że wagonik ma odpowiednie zapięcia i zabezpieczenia.

Rada dla Ciebie: Zdefiniuj swoje obawy, a potem dla każdej z nich znajdź kontrargument lub odpowiednie rozwiązanie.

3. Znalazłam realne wsparcie.

Krótko mówiąc, nie mierzyłam się ze swoim strachem sama. Moi towarzysze wiedzieli, że chojrak ze mnie żaden i nieco panikuję, dlatego jechaliśmy tam razem, w jednej turze. Sama na pewno nie zdecydowałabym się na przejazd. Kiedy miałam wokół siebie wsparcie bliskich, łatwiej mogłam uciszyć swoje wątpliwości.

Rada dla Ciebie: Znajdź kogoś, kto wesprze Cię w procesie przełamywania Twojego lęku.

4. Rozpoczęłam od rozgrzewki.

Już w samochodzie wiedziałam, że czeka mnie ogromne wyzwanie - przejazd otwartą niedawno nową kolejką górską o nazwie Hyperion. Jej prędkość maksymalna to aż 142 km/h i póki co jest to najszybszy mega coaster w Europie! Nic dziwnego, że byłam przerażona. Skoro nigdy wcześniej nie miałam okazji przejechać się czymś podobnym, musiałam zacząć od mniejszego kroku i zobaczyć, z czym to się je. Dlatego zamiast od razu rzucać się na głęboką wodę, poszłam najpierw na o wiele mniejszą kolejkę, dzięki czemu zyskałam już jakiś punkt odniesienia. Tym sposobem moje obawy co do nieznanego zaczęły maleć.

Rada dla Ciebie: Zacznij od mniejszego kroku. Jak w popularnym przykładzie zjedzenia słonia. Tak właśnie potraktuj swój lęk. Zjedz tego słonia po kawałku, mniejszymi etapami.

5. Skupiłam myśli na przyjemnych rzeczach.

Czyli koncentrowałam swoją uwagę na wszystkim wokół, a nie na tym, co czeka mnie lada moment ;) Byłam zajęta rozmową, żartami, obserwowaniem otoczenia i przeglądaniem mapki z pozostałymi atrakcjami na terenie parku rozrywki. Pozwoliło mi to uniknąć stresu związanego z oczekiwaniem, jaki porównać mogę to tego, jaki odczuwa się przed jakimś ważnym egzaminie.

Rada dla Ciebie: Odwróć swoją uwagę od rzeczy związanych bezpośrednio z powodem Twojego lęku.

To tylko 5 kroków, ale razem dały u mnie niesamowity efekt. Nawet jeśli nigdy więcej nie zdecyduję się na tego typu atrakcje, wiem już, jak to jest, ponieważ doświadczyłam tego osobiście. Odważyłam się i nie żałuję. No i będę miała co wspominać ;)

Ty także nie pozwól, by strach wciąż Cię ograniczał. Niech ciekawość zwycięży :)

2 komentarze:

  1. Pani Joanno, a jakie odczucia wywołał sam przejazd tą kolejką? Co było najlepsze, a co najgorsze w tym doświadczeniu? I najważniejsze, było warto?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wystarczy Asia :) Sam przejazd będę wspominała bardzo długo. Najlepsze było przede wszystkim to, że jest to niesamowite przeżycie, coś całkiem dla mnie nowego. Ekscytacja połączona ze strachem. Najgorszy (właściwie najbardziej przerażający) był moment przejazdu z najwyższego punktu na sam dół. W głowie miałam jedną myśl - wypadnę, na pewno wypadnę! Mimo wszystko działo się to tak szybko, że przejazd zleciał w mgnieniu oka. Niektórzy jechali z zamkniętymi oczami, ja chociaż się bałam, chciałam pamiętać całą drogę ;) Nie żałuję, było warto i polecam. Tak jak pisałam w artykule, nie wiem, czy jeszcze to powtórzę (kto wie?), ale bardzo się cieszę, że mogłam tego doświadczyć. Ani przez moment nie pomyślałam, że to była zła decyzja. I ta satysfakcja z przełamania lęku - bezcenna.

      Usuń