(Nie)przyszłościowe studia
Kończysz szkołę średnią i zbliża się wielkimi krokami moment, w którym musisz zdecydować, w jakim kierunku dalej zmierzać będzie dalsze Twoje życie. To właśnie ten czas, kiedy należy powiedzieć: „Tak, to właśnie ten kierunek wybieram!”.
Ale co zrobić, by ten wybór był słuszny?
Wyłącz
telewizor i komputer, usiądź wygodnie na kanapie z kubkiem gorącej
herbaty, a następnie spokojnie zastanów się, co Cię pasjonuje. „W czym
jestem dobry? Co mi sprawia przyjemność? Kim chciałbym być za kilka
lat?” To ważne, byś odpowiedział sobie szczerze na te pytania. Kiedy już
to zrobisz, poszukaj w internecie stron uczelni, gdzie znajdziesz pełen
spis proponowanych przez nie kierunków, jak również wymagania dotyczące
rekrutacji. Czytaj uważnie opisy oraz przejrzyj program nauczania.
Dzięki temu sprawnie uda Ci się dokonać selekcji i w rezultacie wybrać
jak najbardziej odpowiedni dla siebie kierunek.
Niestety, często
wiele osób ma problem z określeniem swoich zainteresowań i
bezproblemowym wyborem kierunku, w którym chce się kształcić. Co w tej
sytuacji zrobić?
Opcja pierwsza to gap year. Po prostu –
robisz sobie rok przerwy. Możesz w tym czasie podróżować, wybrać się na
wykłady jakiegoś kierunku i sprawdzić, jak to wszystko wygląda „od
środka” (zazwyczaj nie sprawdzają obecności ;), próbować wszelakich
nowych rzeczy, czyli robić wszystko co może przyczynić się do tego, że
znajdziesz swoją pasję. Możesz również pójść do pracy – zastanowisz się
spokojnie nad swoją przyszłością, a i trochę grosza przybędzie.
Opcja
druga to kursy i szkolenia. Skoro jeszcze nie potrafisz się określić,
może warto wybrać się na jakiś kurs zawodowy i zdobyć trochę wiedzy? Po
takim kursie czy szkoleniu łatwiej Ci będzie znaleźć jakąś pracę - nawet
tymczasową - i kto wie, może po pewnym czasie w końcu stwierdzisz
któregoś ranka: tak, to jest to! Po czym złożysz papiery na uczelnię i
będziesz szczęśliwym studentem :)
Pod żadnym, ale to żadnym pozorem nie idź na studia, bo:
- Są modne
- Wszyscy znajomi idą
- Rodzice tak chcą
- Idę, bo jakieś skończyć muszę.
Nie,
nie musisz. A tym bardziej JAKICHŚ. To musi być przemyślana decyzja, a
nie podjęta z dnia na dzień. W żadnym wypadku nie namawiam do rezygnacji
ze studiów, absolutnie. Jednak nie ma sensu męczyć się na kierunku,
który interesuje nas tyle, co gatunek kwiatka doniczkowego, jaki
znajdował się w domu Sędziego w „Panu Tadeuszu”. Uwierz, że taki wybór
„na siłę” byłby istną katorgą. Oprócz tego, skoro te 3 czy 5 lat studiów
miałyby być męczarnią, to co dopiero odbywanie stażu, czy nawet kolejne
40 lat pracy w owej branży? Z kolei kończenie takiego kierunku, by tak
czy owak szukać innego zatrudnienia całkowicie mija się z celem.
Kolejna
sprawa, co z tego, że dzisiaj prasa donosi o zapotrzebowaniu na
inżynierów, a odradza kierunki humanistyczne, podczas gdy sporo osób
zwyczajnie nie czuje się ścisłowcem? Mamy się wszyscy nagle wybrać na
politechniki? A jeśli za rok okaże się, że rynek całkowicie zmienił
zapotrzebowanie na absolwentów? Jeśli czujesz się w czymś dobry, masz
swoją pasję i marzy Ci się choćby najbardziej nieprzyszłościowy kierunek
to idź na niego. Łatwiej będzie Ci się doszkalać później w tej
dziedzinie i zdobyć pracę, niż osobom studiującym na siłę to co
"przyszłościowe".
Sama wiem, jak ciężko jest podjąć ostateczną
decyzję. Po pierwszym semestrze zmieniłam kierunek i uczelnię.
Absolutnie tej decyzji nie żałuję!
Pamiętaj, aby Twoja decyzja
była dwa albo i dwieście razy przemyślana. I nie zapomnij również, że
nawet gdyby wybrany kierunek okazał się całkowitą klapą to nic, przecież
za rok można spróbować czegoś innego :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz