O błyskawicznym zaprzepaszczaniu szans przez strach
Niedawno rozpoczął się na mojej uczelni kolejny semestr. Tak się sprawy potoczyły , że akurat na tym roku muszę poprawiać przedmiot, który plan moich studiów uwzględniał na roku poprzednim.
Poszłam
więc na pierwszy wykład z tego przedmiotu i widząc młodszy rocznik, od
razu pomyślałam, że ci młodzi-nieświadomi jeszcze nie widzą, co ich
czeka na egzaminie. A materiału do nauki od groma, przy czym sam egzamin
jest trudny i składa się wyłącznie z pytań opisowych.
Siedzimy
sobie słuchając profesora, kiedy nagle przerywa wypowiedź i zadaje
pytanie, na które odpowiedź od ręki gwarantuje zwolnienie z egzaminu.
Serce omal nie wyskoczyło mi z piersi. Normalnie waliło jak oszalałe.
Pamiętałam
to pytanie. Rok wcześniej padło i na naszych zajęciach, jednak żadne z
nas nie odpowiedziało. Teraz odpowiedzi nie byłam jednak pewna w stu
procentach, ale wydawało mi się, że o to właśnie pyta profesor. Mimo to
milczałam. A co, jeśli źle odpowiem? Cała aula mnie będzie oceniać, może
nawet profesor to skrytykuje. Przecież na pewno mnie zapamięta.
I
wiecie co? Nikt nie odpowiedział. Łącznie ze mną. A po upewnieniu się w
domu, gdy przeszukałam internet, okazało się, że odpowiedziałabym
dobrze.
Nawet nie zdajecie sobie sprawy jak bardzo żałuję i pluję
sobie w brodę, że nie odważyłam się odezwać. Głupi strach przed
popełnieniem błędu oraz oceną innych zagwarantował mi ponowne
przeżywanie tych niezapomnianych emocji i wrażeń związanych z
zaliczaniem tego nieszczęsnego przedmiotu, które czeka mnie na koniec
tego semestru. Złość na samą siebie ciągle we mnie buzuje.
Uczcie się na moich błędach.
Zapamiętajcie:
nie pozwólcie , by strach odgrywał główną rolę przy podejmowaniu
decyzji w waszym życiu. Nie marnujcie przez niego nadarzających się
szans. Serio, po prostu nie warto.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz